Ludzie ponoć dzielą się na tych, co koty uwielbiają i na tych, co jeszcze nie wiedzą, jak bardzo je kochają. Ja zdecydowanie należę do tej pierwszej grupy. Od dziecka chciałam mieć kotka, a od dziewięciu lat jestem dumną kocią mamą. Dlatego, kiedy zobaczyłam książkę Kiciusie, koty, sierściuchy wydawnictwa Mięta, to wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Teraz jak mam ją w rękach, chętnie polecę ją fellow kociarzom.

Nie oceniaj książki po okładce!
Tylko jak to zrobić, kiedy przyciąga wzrok?!
Po pierwsze jest w kotki: 74 dokładnie, jeśli któryś mi przypadkiem nie umknął, co przy tylu kotkach wcale nie byłoby takie niezwykłe. Są w różnych pozach. Siedzą, wpatrując się w ciebie, namawiając cię do zakupu książki. Droczą się ze sobą. Wylegują się w ciepełku. Rozrabiają. Grożą. Typowe kotki. Trzeba również przyznać, że grafiki oddają zróżnicowany charakter futrzaków.


Kocie ilustracje znajdują się również w środku do każdego z opowiadań. Chciałam wybrać najładniejszą, ale wszystkie kotki są piękne. Nie będę za to przepraszać.
Po drugie, to są “moje” kolory, które naprawdę lubię. Sama twarda oprawa jest bardzo przyjemnie chropowata w dotyku z wytłoczonym tytułem, co daje jej dodatkowe plusy.
Pokaż, kotku, co masz w środku
Kiciusie, koty, sierściuchy to antologia, zbiór 11 opowiadań, autorstwa: Tomasza Betchera, Karoliny Głogowskiej, Magdaleny Kruszewskiej, S.J. Lorenc, Ewy Małecki, Katarzyny Bereniki Miszczuk, Joan Neumann, Agi Sana, Wojciecha Wojnicz, Marka Zychla i Izabeli Żukowskiej.
Każde z opowiadań jest inne i na swój własny sposób przedstawiło koci temat, np.: nie w każdym z nich kot był faktycznie kotem. W większości są to opowiadania realistyczne, a niektóre z nich z dodatkiem odrobiny realizmu magicznego lub wpadają nieco w urban fantasy. I oczywiście znalazły się takie, które bardziej mi się podobały oraz takie mniej, jednak ogólnie mogę powiedzieć, że poziom był wyrównany.
Kot to nie twór zła
Na tyle okładce możemy przeczytać, że koty:
Zawsze spadają na cztery łapy, służą czarownicom, a nawet – jeśli przebiegną nam drogę – przynoszą pecha. Koty to indywidualiści, którzy nigdy nie zostali udomowieni, co od wieków fascynuje ludzi.
I to wszystko prawda, jednak moim zdaniem to, co w większości łączy te opowiadania, to fakt, że koty są cichymi obserwatorami naszego życia, od codzienności, przez porażki, grzechy, dobre uczynki, po sukcesy. Wodzą za nami wzrokiem. Odprowadzają nas do toalety i z powrotem. Siadają w oknach i czuwają nad bezpieczeństwem okolicy, stając się nieomal strażnikami terytorium oraz poddanych, które sobie sami przywłaszczyli.
Koty w tej książce łączy często jeszcze jedno. Bo kiedy już tak milcząco oceniają nasze żałosne zachowanie, to przyjmują sobie za cel wyrównanie rachunków, przywrócenie sprawiedliwości czy też po prostu naprowadzenie nas na właściwą ścieżkę. Stają się naszymi życiowymi przewodnikami. Usuwają przeszkody lub wręcz przeciwnie sami je podkładają. Zachęcają nas podążania za nimi oraz uczestnictwa w przygotowanych przez nie wyzwaniach, żebyśmy ostatecznie stali się lepszymi ludźmi. Dla niektórych osób będzie na to za późno i wtedy stają się mściwymi, acz słodkimi, sierściuchami, ale to zupełnie inna historia.
Wniosek: Bądź miły dla kitku, a on będzie miły dla ciebie.

Pokrótce o opowiadaniach antologii Kiciusie, koty, sierściuchy
Staram się bez większych spoilerów, ale nie zawsze wychodzi, więc zalecam ostrożność.
Tomasz Betcher, Nieszczęścia chodzą trójkami
Młode małżeństwo przygania czarnego kociaka na chwilę, a jak zazwyczaj się to kończy, ostatecznie futrzak zostaje na dłużej. Pojawiają się znaki ostrzegawcze, pech i zgodne z przesądami nieszczęścia, tylko czy na pewno to kot jest tym złym?
Opowiadanie, jak dla mnie przewidywalne, choć akurat dobrze znam już taki schemat nieszczęśliwych par. Niemniej jednak dobrze się czytało i zaskoczyło mnie, że koniec końców “pech” miał również małego ostrego pazurka za pomocnika.
Karolina Głogowska, Kot wiedźmy
Zaczęło się dość normalnie. Zepsuty samochód. Szukanie schronienia u prawdopodobnie lokalnej wiedźmy. Im dalej jednak czytamy, tym bardziej odkrywają się przed nami karty grzesznej przeszłości oraz wyjaśnienie, jak ta zwykła sytuacja wcale nie jest taką zwykłą sytuacją. W tym wszystkim jest kot, który pilnuje pokuty za kocie krzywdy.
Jedno z ciekawszych opowiadań, które subtelnie i powoli objaśnia nam wszystkie tajemnice czy nadprzyrodzone moce, żądające sprawiedliwości.
Magdalena Kruszewska, Księżniczka w butach
Opowiadanie, w którym kot nie jest kotem, a coachem biznesu, prowadzącym małą intrygę wśród przedsiębiorców.
W tym opowiadaniu chyba jednak ważniejsze jest ukazywanie walki o kobiecą wartość w męskim świecie. I co prawda, można mężczyzn wodzić za nos, i wyprowadzać w krzaki, jednak koniec końców należy postąpić zgodnie z kocią radą: iść własną drogą, nie oglądając się za siebie.
S.J. Lorenc, Poltergeist
Opowieść o kotach z punktu widzenia kotów. Myślę, że nauczyć nas miała, że nie wszystkie zrzucone doniczki są winą kota i czasami te nieziemskie stworzenia muszą sobie poradzić z paranormalnymi siłami oraz że czasami kotki zostają z nami na zawsze.
Muszę przyznać, że zakończenie nieco rozdziera serduszko. Bardzo bym chciała, żeby wszystkie kotki były szczęśliwe.
Ewa Małecki, Electro Maestro & Melody
W tej historii trzeba się ponieść przygodzie i w zaśnieżonym Amsterdamie podążać za kotkiem po ulicach miasta. Ktoś tu miał niezłego tripa, jeśli wiecie, o co chodzi.
Zakończenie odrobinę rozczarowuje, ale chociaż spacer po mieście był ciekawy.
Katarzyna Berenika Miszczuk, Raz, dwa, trzy
To chyba moje ulubione opowiadanie w antologii.
Od pierwszej sceny przykuwa tragedią kociąt w worku, a następnie obserwujemy powolne dążenie do kociej sprawiedliwości, która dla delikwenta kończy się szaleństwem. Może gdyby wierzył szeptuchom, to wszystko skończyło się inaczej. Na pewno potoczyłoby się inaczej, gdyby nie wrzucił tego worka do stawu.
Joan Neumann, Strażnik dusz
To kolejny smutny dramat rodzinny, który obserwuje kot. Niegdyś był on przyjacielem zarówno dzieci, jak i rodziców. Teraz stał się ich towarzyszem w ich ostatnich chwilach na Ziemi, gdyż stał się pomocnikiem Żniwiarza. I choć niektórym tragedii dało się uniknąć, to ostatecznie i tak opowiadanie zostawia nas ze słodko-gorzkim zakończeniem.
Aga Sana, Pso(ko)tek
Kto nie chciałby być kotem? Okazuje się, że nawet psy miałyby na to ochotę. Nasz psi bohater wyróżnia się od swojego rodzeństwa, na przykład nie chce się bawić, woli leżakować, skacze z gracją. Każde jednak stworzonko znajdzie swoje miejsce.
Trochę mnie denerwowały te wszystkie powiedzenia oraz przysłowia o kotach i psach wplecione w tekst, ale mimo wszystko to ciekawe opowiadanie z punktu widzenia zwierząt.
Wojciech Wojnicz, Rudzik
Czasami nasza pamięć o własnym ojcu nie do końca pokrywa się z faktami. Córka przyjeżdża na pogrzeb taty i dowiaduje się nowych faktów oraz rzeczy, które ten nigdy nie odważył się jej powiedzieć, a które odmieniłyby jej podgląd.
Uważam, że opowiadanie niesie za sobą ważny motyw ojca, ale również ważnych przeżyć rodzinnych związanych z drugą wojną światową lub bolszewikami. Wykład o historii rodziny został jednak przedstawiony w mało atrakcyjnej formie. Aż trudno było mi uwierzyć, że tych ważniejszych rzeczy mimo wszystko ojciec, by jej nie powiedział. Dodatkowo koty stanowiły tylko dalekie tło dla opowieści. Bardzo się jednak cieszę, że się ze sobą dogadały, bo miałam obawy po tym, jak z biegu miały się ze sobą zapoznawać (zwykle to się robi jednak stopniowo).
Marek Zychla, Lepki
Kolejne bardzo ciekawe opowiadanie, którego motywu fantastycznego się nie spodziewałam. Mamy ratowanie kota przed łobuzami, demoniczny głaz i super moce, które nie do końca są takie super.
Nie wiem, jak inni, ale ja zakładałam, że taki jest plan i wygrał ten, co miał wygrać w ostatnim starciu. Narracyjnie poczułam jednak, że zbyt szybko skojarzyłam fakty.
Izabela Żukowska, Gorzki gigant Racucha
Największy strach właścicieli kotów, że pewnego razu wyjdą i nie dadzą się szybko znaleźć. To opowiadanie z misją, by odnaleźć przyjaciela, ale również z rozwojem bohaterki, która wychodzi ze skorupy i domu. Po drodze będą jeszcze inne ciekawe przygody z kotkami. Wszyscy jednak wracają do domu z poczuciem, że świat nie jest jeszcze taki zły.
A kim dla ciebie są nasi mruczący towarzysze?
Książkę wam serdecznie polecam do przeczytania z kubkiem herbaty oraz futrzanym termoforem z funkcją mruczenia na kolanach.
Na koniec zostawiam was z pytaniem z okładki tej książki. Ja nie wyobrażam sobie życia bez mojego Ozyrysa i doceniam jego milczącą, jak i tą szaleńczo biegającą obecność. Oby prowadził mnie dobrymi ścieżkami.
Urszula Skorodziłło

Recenzja napisana we współpracy barterowej z Wydawnictwem Mięta.
